Cała ta sytuacja najwyraźniej zaczęła
denerwować Jack'a, a mnie bawił jego "srogi gniew". Spostrzegłam, że
kocur gra przed nami takiego cwaniaczka, który monotonnie próbuje
wzbudzić nasze, a przynajmniej moje zainteresowanie. Myślał, że mnie
zatkało, ale nie ze mną te numery. W głowie kartowałam cały plan
działania. Myślę, że jest na tyle inteligentny aby zrozumieć moją
matematyczną odzywkę, ale musi nastać odpowiedni moment.
-Więc? Zatkało kakao?- zapytał drwiąco Jack.
- He he he! Ha ha ha! Hue hue hue!- zaczęłam śmiać się bez przerwy.
-Co cię tak bawi?-zmieszał się jakbym odegrała coś nie tak, jak jest w jego scenariuszu.
- Bawią mnie twoje próby bycia "wrednym". To, że jestem w centrum zainteresowania totalnie mi nie przeszkadza. Za przeproszeniem mam to w głębokim poważaniu!-ciągnęłam dalej swój monolog. Kocur chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Tylko popatrzył na mnie jak na przeciwnika godnego sobie. Potem tylko odwrócił się i szedł, co chwile zerkając na mnie ze swoim cwaniackim uśmieszkiem. Traktowałam go jak powietrze, a właściwie jak (tu nawiązanie do mojego ulubionego przedmiotu szkolnego) wynik mnożenia przez zero. Nie zwracając uwagi na niego, szłam dalej z dumnie podniesionym ogonem. Roll i Candy dalej przyglądały się naszej dyskusji, od czasu do czasu coś do siebie szeptając.
<Jack, Candy, Roll?>
-Więc? Zatkało kakao?- zapytał drwiąco Jack.
- He he he! Ha ha ha! Hue hue hue!- zaczęłam śmiać się bez przerwy.
-Co cię tak bawi?-zmieszał się jakbym odegrała coś nie tak, jak jest w jego scenariuszu.
- Bawią mnie twoje próby bycia "wrednym". To, że jestem w centrum zainteresowania totalnie mi nie przeszkadza. Za przeproszeniem mam to w głębokim poważaniu!-ciągnęłam dalej swój monolog. Kocur chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Tylko popatrzył na mnie jak na przeciwnika godnego sobie. Potem tylko odwrócił się i szedł, co chwile zerkając na mnie ze swoim cwaniackim uśmieszkiem. Traktowałam go jak powietrze, a właściwie jak (tu nawiązanie do mojego ulubionego przedmiotu szkolnego) wynik mnożenia przez zero. Nie zwracając uwagi na niego, szłam dalej z dumnie podniesionym ogonem. Roll i Candy dalej przyglądały się naszej dyskusji, od czasu do czasu coś do siebie szeptając.
<Jack, Candy, Roll?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz